Przez połowę nocy nie mogłem zasnąć, męczyły mnie
dziwne myśli. Chciałem żeby demon ze mną został, ale on poszedł i nie wrócił w
nocy. Dlaczego chciałem czuć jego obecność? Do tego strasznie dokuczało mi to
gorąco w pokoju, aż mnie rozbolała głowa i zrobiło mi się nie dobrze. Potem
zasnąłem na godzinę, nienawidzę mieć nieprzespanych nocy... Przeleżałem w łóżku
do piątej rano myśląc nad tym czy nie zacząć rowadzić zapisków o demonach.
Potem wstałem ubrałem się i wyszedłem z domu mówiąc dziewczyną, że mogą robić
co chcą i mogą tu zostać ile chcą. Wsiadłem do karetki i pojechałem do pracy, po
drodze zauważyłem, że Xsawier śpi na ławce, wątpie czy było mu wygodnie...
Zatrzymałem się i obudziłem go, było mi gorąco, ale starałem się tego nie okazywać.
- Może oprowadzisz mnie po tutejszym szpitalu, co?- uśmiechnął się.
Zdzwiłem się nieco, ale to mógł być dobry moment by go trochę przebadać.
- Może mógłbym.- spojrzałem na zegarek.- Do 9:00 mam czas, bo potem mam operacje.
Demon uśmiechnął się jeszcze szerzej i poszliśmy do kretki. Tam mogłoby się wydawać, że się ignorujemy, bo jechaliśmy w zupełnej ciszy, ale ja tak na prawdę myślałem o wszystkim i o niczym. Dlczego nie ma tutaj żadnej butelki wody? Ja zaraz po prostu padnę...
W końcu dojechaliśmy do szpitala, karetkę zaparkowałem na parkingu przed budynkiem i zerknąłem na swój samochód. Na szczęście nikt go nie okradł.
Wysiedliśmy i ruszyliśmy do szpitala. Już przy samym wejściu przywitał mnie ordynator.
- Trafalgar! Możesz mi powiedzieć do jasnej cholery coś ty wczoraj zrobił?!
- To co do mnie należało.
Łysiejący facet zerknął na Xsawiera.
- Kto to?
- Mój pacjęt, a teraz wybacz bo muszę przystąpić do badania go. No chyba, że mam to robić tutaj?
Ordynator spiorunował mnie wzrokiem.
- Jak zwykle robisz co chcesz Law.- ryknął i odszedł
- Chyba nie zabardzo cię lubi.- Xsawier się zaśmiał.
- Boi się, że zrzucę go ze stołka. Głodny?
Chłopak uśmiechnął się i poszliśmy do szpitalnego baru. Można tutaj było kupić ciepłe obiady, kanapki, słodycze, napoje, gazety i jakieś zabawki dla dzieciaków. Kupiłem dwie kanapki, dwie kawy i trzy butelki wody z lodówki.
- Dziś bez słodyczy doktorze Law?
- Dzień się dopiero zaczął, obiecuję, że jeszcze tu przyjdę.- uśmiechnąłem się.
Tą sprzedawczynie chyba najbardziej lubiłem z tego całego barłogu, była ładną i uprzejmą kobietą, która jako jedyna się we mnie nie podkochiwała. Dlatego właśnie darzę ją największą sympatią, inne baby wzdychają na mój widok, podlizują się i są po prostu natrętne.
Potem poszliśmy z demonem do mojego gabinetu. Dziękowałem bogu, że jest tutaj zimno, od razu zaczęło mi się robić lepiej.
- Przepraszam za ten chłód, ale sam rozumiesz i tak do tej pory ledwo wytrzymywałem...
- A ja się dziwiłem, że nie jest ci gorąco.
- Mam takie pytanie...- zacząłem.
- Tak?
- Mógłbym ci zrobić pare badań? Tak wiesz... Dla zaspokojenia własnej ciekawości.
Nagle zobaczyłem, że chłopakowi szklą się oczy, przez chwilę myślałem, że płacze, ale potem zaczął mieć katar i drapał się.
- Xsawier... Co się dzieje?- odłożyłem kawę i podszedłem do niego.
- To chyba alergia...- zaczął trzeć oczy.
Złapałem jego rękę i obejrzałem skórę, potem poświeciłem latareczką w jego zaczerwienione oczy.
- Xsawier na co ta alergia? I czy demony mogą mieć alergię?!
[Xsawier?]
Zatrzymałem się i obudziłem go, było mi gorąco, ale starałem się tego nie okazywać.
- Może oprowadzisz mnie po tutejszym szpitalu, co?- uśmiechnął się.
Zdzwiłem się nieco, ale to mógł być dobry moment by go trochę przebadać.
- Może mógłbym.- spojrzałem na zegarek.- Do 9:00 mam czas, bo potem mam operacje.
Demon uśmiechnął się jeszcze szerzej i poszliśmy do kretki. Tam mogłoby się wydawać, że się ignorujemy, bo jechaliśmy w zupełnej ciszy, ale ja tak na prawdę myślałem o wszystkim i o niczym. Dlczego nie ma tutaj żadnej butelki wody? Ja zaraz po prostu padnę...
W końcu dojechaliśmy do szpitala, karetkę zaparkowałem na parkingu przed budynkiem i zerknąłem na swój samochód. Na szczęście nikt go nie okradł.
Wysiedliśmy i ruszyliśmy do szpitala. Już przy samym wejściu przywitał mnie ordynator.
- Trafalgar! Możesz mi powiedzieć do jasnej cholery coś ty wczoraj zrobił?!
- To co do mnie należało.
Łysiejący facet zerknął na Xsawiera.
- Kto to?
- Mój pacjęt, a teraz wybacz bo muszę przystąpić do badania go. No chyba, że mam to robić tutaj?
Ordynator spiorunował mnie wzrokiem.
- Jak zwykle robisz co chcesz Law.- ryknął i odszedł
- Chyba nie zabardzo cię lubi.- Xsawier się zaśmiał.
- Boi się, że zrzucę go ze stołka. Głodny?
Chłopak uśmiechnął się i poszliśmy do szpitalnego baru. Można tutaj było kupić ciepłe obiady, kanapki, słodycze, napoje, gazety i jakieś zabawki dla dzieciaków. Kupiłem dwie kanapki, dwie kawy i trzy butelki wody z lodówki.
- Dziś bez słodyczy doktorze Law?
- Dzień się dopiero zaczął, obiecuję, że jeszcze tu przyjdę.- uśmiechnąłem się.
Tą sprzedawczynie chyba najbardziej lubiłem z tego całego barłogu, była ładną i uprzejmą kobietą, która jako jedyna się we mnie nie podkochiwała. Dlatego właśnie darzę ją największą sympatią, inne baby wzdychają na mój widok, podlizują się i są po prostu natrętne.
Potem poszliśmy z demonem do mojego gabinetu. Dziękowałem bogu, że jest tutaj zimno, od razu zaczęło mi się robić lepiej.
- Przepraszam za ten chłód, ale sam rozumiesz i tak do tej pory ledwo wytrzymywałem...
- A ja się dziwiłem, że nie jest ci gorąco.
- Mam takie pytanie...- zacząłem.
- Tak?
- Mógłbym ci zrobić pare badań? Tak wiesz... Dla zaspokojenia własnej ciekawości.
Nagle zobaczyłem, że chłopakowi szklą się oczy, przez chwilę myślałem, że płacze, ale potem zaczął mieć katar i drapał się.
- Xsawier... Co się dzieje?- odłożyłem kawę i podszedłem do niego.
- To chyba alergia...- zaczął trzeć oczy.
Złapałem jego rękę i obejrzałem skórę, potem poświeciłem latareczką w jego zaczerwienione oczy.
- Xsawier na co ta alergia? I czy demony mogą mieć alergię?!
[Xsawier?]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz