Czułam się nieswojo w nowym miejscu. Nieznani mi ludzie nagle mnie zaciągnęli gdzieś, właściwe nie protestowałam. Dziewczyny poszły spać, jednak ja jakoś nie mogłam zasnąć. Tęskniłam za Hiszpanią bo to jednak moja ojczyzna mój dom. Zawsze o tej porze było słychać śpiewy i pląsy śmiertelników a tutaj głucha cisza. Tylko słyszałam mruczenie z sypani Pana Law'a, pewnie Xsaiwer uciął sobie z nim pogawędkę. Wstałam i powoli podeszłam do okna, noce tutaj były zimniejsze niż w Hiszpanii. A niedługo jest Święto Zmarłych gdzie oddawano cześć mojej rodzinie. Te parady, wszędzie egzotyczne kolory i słodkie zapachy słodyczy. Rozciągnęłam się i spojrzałam na mego towarzysza, który słodko sobie spał na mej szyi.
-Może powinnam wrócić do domu? Matce pęknie serce z tęsknoty do mnie, rodzeństwo dorosłe już posiadają własne rodziny a ja najmłodsza na której spoczywa odziedzicz dworu. Zostawiłam ją jak ojciec, teraz pewnie powodzi mu się z jakaś plugawą śmiertelniczką. Co oni mają takiego w sobie? Słabe istoty, ich ciała i dusze są najsłabszym ogniwem. Niszczą ziemię a jednak potrafią rozpalić w upiorze namiętność. Ale Hiszpanki to potrafią...- westchnęłam głęboko. Pewnie będę poszukiwana a straże pójdą za mym tropem. Nagle ktoś położył mi dłoń na ramieniu.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz