piątek, 9 maja 2014

Od Shizuo c.d Riki

Miałem ochotę ją złapać i nią potrząsnąć, znów powtarza się ten sam temat? Postanowiłem się jednak jako tako uspokoić.
- Zamknij się już bo pieprzysz głupoty.- warknąłem.- Kocham cię i nigdy cię nie zostawię.- wstałem i pocałowałem ją delikatnie.- Jeśli tak ci przeszkadza to, że nie umiesz się broni to cię czegoś nauczę.
- Naprawdę mnie chcesz?- spojrzała mi z nadzieją w oczy.
- Kocham cię taką jaką jesteś i moim zadaniem jest cię chronić.- wziąłem ją na ręce i poszedłem z nią do łóżka.- Nie rób tak nigdy więcej.- przytuliłem się do niej.

---------------------------------------------- IZAYA---------------------------
- Ale Var...- szepnąłem i zacząłem mu oczyszczać ranę.- Moje siostry żyją, tylko są sierotami teraz.
- Na jedno wychodzi.- mruknął. Czułem jego złość, w sumie to go rozumiałem, zawsze byłem bardzo tajemniczym człowiekiem i wolałem wszystko zachować tylko dla siebie.
- To co chcesz wiedzieć?- spojrzałem mu w oczy i uśmiechnąłem się lekko.
- Wszystkiego.- położył rękę na moim udzie i zaczął mnie głaskać.
- Urodziłem się w Tokyo.- westchnąłem.- Jako dziecko byłem dosyć kłopotliwy, ale mądrzejszy niż inne dzieci, już wtedy zaczynałem uczyć się manipulacji i takie tam. Matka jakoś nigdy nie patrzyła na mnie z czułością, raczej jak na niechciany przedmiot, kiedyś mi nawet otruła jedzenie do szkoły.- zaśmiałem się.
- I co?- spojrzał mi w oczy.
- Nie zjadłem tego, nigdy nie lubiłem jej kuchni. Co do taty to on rzadko bywał w domu, a jak był to się nikim nie przejmował. W czasach liceum miałem już ludzi w garści, kochałem oglądać ich bezradność i bawiłem się nimi. Uczyłem się wzorowo i już wtedy dostarczałem informacje mafiom. Po skończeniu szkoły matka wyrzuciła mnie z domu, miałem sporo kasy więc bez problemu sobie poradziłem szczęśliwy, że jestem w końcu sam.
- A jak twoja matka zginęła?
- Chyba została utopiona, a trochę wcześniej rozdarto jej brzuch... Nie zależało mi jakoś na niej, ale to moja matka i do tego przez to moje siostry nie mają teraz domu, nimi się lepiej opiekowała.- uśmiechnąłem się.- Mają teraz 15 lat. No Varuś, twoja rączka już owinięta.- pogłaskałem jego ramię i przytuliłem się do niego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz