piątek, 9 maja 2014

Od Riki c.d Shizuo

Wiedziałam że tak będzie, jest strasznie na mnie zły...Chciałem dobrze ale mogłam się domyślić że do takich spraw się nie nadaje. Nie jestem jak tata albo mama.
-Chciałam ci pomóc, byłeś chory i za ciebie odebrałam telefon. To było ważne, pewnie gdybyś się dowiedział sam byś poszedł...a ja nie chciałam ci psuć reputacji że nie wymigujesz się z pracy.- chciało mi się płakać.
-Myślałam że dam radę...ty i mama i tata dajecie, więc dlaczego ja nie? Jestem jakąś czarną owcą, nie daje rady.- przełknęłam ślinę.
-Powinieneś znaleźć sobie kogoś innego, nie mamy nic wspólnego jestem po prostu dla ciebie za słaba.

----Edvard----

W domu Izaya zabrał się za opatrywanie mnie, siedziałem lekko wściekły na niego.
-Nie! Kurwa niby za co mam byś zły?- parsknąłem.
-Czyli jesteś...- mruknąłem i wyjął mi kule z ramienia, syknąłem z bólu.
-Jesteśmy tyle czasu ze sobą, a ja nie wiedziałem że masz pojebanego ojca, który zabił twoją matkę i siostry! Cholera aż tak mi nie ufasz?- warknąłem.
-Jeśli chcesz być moją żoną musisz mi wszystko powiedzieć!

<Shizuo. Izaya?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz