Pedziłam przez puste ulicę miasta. Specjalnie jechałam bokiem, żeby dojechać do agencji jak najszybciej. Kiedy wjechałam do garażu i zdjęłam z głowy kask, od razu zostałam zborbardowana złymi wiadomościami.
- Jeszcze nie wrócili, ale mamy nagranie z miejsca w którym byli po raz ostatni. - powiedział Młody. Trochę się zdziwiłam, że nie zająkał się. Chyba nie było mnie tu bardzo długo... Odwróciłam się do niego i westchnęłam.
- Wiedziałam, że będę musiała sama się tym zająć... Jedź do mojego mieszkania i spakuj parę najpotrzebniejszych rzeczy. - Chłopaczyna spojrzał na mnie dziwnie. - No ruszaj się! Nie mam całego dnia! - warknęłam. Młody skłonił się jak to miał w zwyczaju i wycofał do wyjścia. Ja skierowałam się w stronę windy. Na górze weszłam do swojego gabinetu, który o dziwo nie był pusty.
- Co się stało, że Panna Milan zaszczyciła nas swoją obecnością?
- Czego chcesz Mikky? - zapytałam spokojnie.
- Nie było cię ponad tydzień. Rozumiem, że wysłałaś swoją grupę, ale to chyba nie powód, by szwendać się po barach, ze swoim nowym kochasiem.
- Śledzisz mnie? Nie przeginaj bo wyladujesz na bruku.
- Jestem ci za bardzo potrzebny, a poza tym... Za bardzo mnie lubisz. - uśmiechnął się, a ja się skrzywiłam.
- Nie jesteś nie zastąpiony, ale to prawda, że cię lubię. - nie odwzajemniłam uśmiechu. Nastała chwila ciszy. Zaczęłam szperać po szafkach szukając dokumentów na temat Law'a.
- Tego szukasz? - zapytał złośliwie Mikky trzymając w ręku czarną, wypchaną teczkę. Podeszłam do niego i sięgnęłam po przedmiot, który nagle znalazł się strasznie wysoko.
- Oddawaj. - powiedziałam przybliżając się i wyciągając wysoko rękę. Mikky złapał mnie w talii.
- Spójrz na mnie. - poprosił, a ja zrobiłam to. Byliśmy dziwnie blisko siebie, ale nie przeszkadzało mi to. Byliśmy jak rodzeństwo... A przynajmniej ja tak uważałam.
- Kochasz go? - zapytał nagle z uwagą patrząc mi w oczy. Nie odpowiedziałam od razu. Patrzyłam na niego przez chwilę, po czym wyrwałam się z jego uścisku.
- Nie. Nie kocham go. - powiedziałam podchodząc do biurka.
- Kłamiesz. Widziałam jak się zachowujesz kiedy z nim jesteś. Uśmiechasz się i nie udajesz kogoś kim nie jesteś. Nie tak jak teraz.
- Po co pytasz skoro wiesz? I nie udaje teraz. Nigdy nie udaje i bardzo dobrze o tym wiesz. - spojrzałam na niego i założyłam ręce na piersi.
- Jesteś pewna? - zapytał, a jak nie odpowiedziałam, zaczął mówić dalej. - Nie może się dowiedzieć kim naprawdę jesteś.
- Wiem o tym. Nie musisz się martwić. Pewnie to wszystko skonczy się tak szybko jak się zaczęło... Jak wszystko w moim życiu. - Zabrałam mu teczkę i wyszłam z gabinetu.
- Część Tuptuś. - pogłaskałam ocierającego się o mnie kota. - Steskniłeś się za mną? - zapytałam, a w odpowiedzi uzyskałam miałknięcie. Otworzyłam bibliotekę i usiadłam za swoim biurkiem.
- Jednak przyszedłeś. - powiedziałam do Ricco, kiedy stanął przede mną.
- Nie mogłem bez ciebie wytrzymać. - powiedział łapiąc mnie za biodra.
- Ja też się stęskniłam. - uśmiechnęłam się i wspiełam na palce by sięgnąć do jego ust.
<Ricco?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz