Myślałem że dostanę szału, co ją napadło przecież Rika by muchy nie skrzywdziła a teraz biegnie zamiast Shizuo kogoś zabić.
-Kurwa jego mać! Za chwile mnie chuj strzeli.- warknąłem
-Dobra, jeśli tknie moja córeczkę to mu z dupy nogi powyrywam...A niech Shizuo na siebie uważa, bo jeszcze oberwie po łbie.- wsiadłem do samochodu.
-Podjadę po ciebie i jedziemy!- rozłączyłem się i ruszyłem pod nasz dom, Izaya już tam czekał, od razu wskoczył do środka i jego ludzie wzięli drugi samochód.
-Hej skarbie.- cmoknąłem go w policzek.
-Nie martw się! Dorwiemy go i odzyskamy dzieci.- chciałem go jakoś pocieszyć.
<Izaya, Shizuo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz