Moje serce niemal się zatrzymało, gdy czekałem, ciągnące się
w nieskończoność chwile, na jej reakcję. Gdyby mnie po raz kolejny odrzuciła... nie ma
pojęcia co bym zrobił. Chciałem o nią walczyć, chciałem z nią być, widzieć ją
obok siebie. Tylko czy zdołałbym podjąć kolejną próbę? Wiedząc, że cokolwiek zrobię nic to prawdopodobnie
nie da... Nie wiem.
- Też jesteś dla mnie ważny. Możliwe, że nasze pierwsze
spotkanie nie było do końca pomyłką. – usłyszałem, a moje serce znów zaczęło bić.
Nie tylko bić, ale łomotać, jakby ktoś wlał w nie zupełnie nowe siły.
Kiedy Emily uniosła się, by mnie pocałować pochwyciłem ją w ramiona. Ten ciepły blask w
jej oczach, jej usta mocno i zachłannie połączone z moimi, jej ciało tuż obok
mojego. To było dla mnie jak przepiękny
sen. Myślałem, że nigdy nie spotkam już kogoś, kto będzie budził w moim sercu
to ciepło, którego każda żywa istota pragnie.
Nachyliłem się nad dziewczyną gdy powoli opadła na kanapę.
Wciąż nie mogłem oderwać swoich od jej.
<Emily? Gdzie to my mieliśmy skończyć?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz