Czułem nieprzyjemne ciepło. Zupełnie jakby ktoś rzucił moje zmaltretowane, słabe ciało na gorący piach w samo południe. Słońce grzało niemiłosiernie, a ja nie miałem nawet jak się obrócić, odczołgać. Zwyczajnie byłem na to za słaby. Nie dość mi jeszcze było bólu? Miałem się tu jeszcze usmażyć?
Bardzo powoli otworzyłem oczy. Widok przysłaniały mi jakieś czarno-żółte plamy, które migały mi przed oczyma, ale mimo to widok zdawał mi się dziwnie znajomy. Gdybym się skupił choć na chwilkę i potrafił zatrzymać wzrok na jednaj rzeczy to wiedziałbym gdzie jestem. To powinno być dla mnie ważne, powinienem wiedzieć. Tylko, że mój umysł był otępiały i słaby równie jak ciało.
Spróbowałem się poruszyć. Z wysiłkiem uniosłem dłoń. Miałem wrażenie, że moje ciało jest m całkiem obce i nie wykonuje moich poleceń tak jak powinno.
Usłyszałem cichy szloch i poczułem ciężar na klatce piersiowej. Co jest grane? To też powinno być dla mnie ważne.
- Nuan? - usłyszałem gdy spróbowałem zrzucić z siebie to co na mnie leżało.
Wtedy przypomniałem sobie wszystko. Poczułem się jakbym dostał obuchem w łeb. Obrazy, dźwięki, uczucia i ból, wszystko do mnie wróciło. Jęknąłem i odsunąłem się pospiesznie od Eriki. Spadłem z łóżka.
- Co?... Jak ja się tu...? - nie mogłem się wysłowić.
Mój głos był słaby. Tylko dlaczego ja tu jestem? Co się stało? I dlaczego ona tu jest, dlaczego znowu płacze?
- Nuan, proszę, wysłuchaj mnie - powiedziała.
Nie zbliżyła się do mnie. To dobrze. To od niej promieniało to nieprzyjemne ciepło, które raniło mnie od środka.
<Eri tłumacz się, bo ja nie mam do tego głowy xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz