niedziela, 2 marca 2014

Od Emily cd Ricco

Wzięłam do ręki szkicownik. Lokalizowanie ludzi było trudne, a cieni pewnie jeszcze trudniejsze.
- Żeby go znaleźć muszę wiedzieć dlaczego cierpi. Eri... Mogłabyś opowiedzieć mi co się dokładnie stało? - spytałam siadając na kanapie. - Żeby poszło jak najszybciej muszę mieć dużo danych, by wiedzieć czego mam szukać. - Dałam dziewczynie trochę czasu na zebranie myśli. Na pewno trudno jej było o tym mówić.
- Alex... Zabrał mnie na spacer. - zaczęła Erika. - Nuan musiał widzieć jak się całujemy. Ja... Ja nie chciałam tego. Czułam, że coś jest nie tak, a kiedy zobaczyłam Nuan'a od razu za nim pobiegłam. Znalazłam go zakrwawionego przy ognisku. Miał poparzone ręce do krwi. Próbowałam coś zrobić, ale on nie chciał mnie słuchać. Kiedy mnie wyminął i pobiegł w inną stronę, chciałam pójść za nim, ale Alex złapał mnie i zaciągnął do siebie... Do swojego domu. Resztę już znacie. - Byłam pod wrażeniem, że powiedziała to wszystko bez zająknienia. Widać było, że wszystko mocno przeżywa. Może to głupie... ale trochę jej zazdrościłam. Miała o kogo się martwić. Znalazła dla siebie tą jedyną osobę, bez której nie może żyć. Nawet jeśli teraz cierpi... to i tak jest wielką szczęściarą. Poczułam, że Ricco siada obok mnie, jakby bał się, że coś mi się stanie. Cóż... mi na pewno nie, ale im to już pewnie tak. 
- Dziękuje, Eri. - Uśmiechnęłam się krzepiąco do dziewczyny. 
- To co? Zaczynamy? - zapytał Ricco, a ja spojrzałam na niego pytająco. 
- Nie zaczynamy... tylko zaczynam, a wy wychodzicie, bo nie chcę, żeby stała się wam krzywda. - Erika od razu poszła do sypialni, zostawiając nas samych. Dobrze wiedziała, że nie żartuje. Raz widziała jak kogoś namierzałam i przez czysty przypadek dostała w głowę wazonem. No cóż... O ile wizję miałam nieoczekiwanie, to lokalizację musiałam wywołać. Wiązało się to z otworzeniem całej mojej mocy, co mogło wywołać małe tornado... I to dosłownie.
- Ricco, wyjdź. 
- Nie.
- Wyjdź.
- Zostanę. - Spojrzałam na niego wściekle. 
- Nawet nie masz pojęcia co tu się będzie działo! Nie będzie tak jak z wizją... 
- Mimo to, zostanę. 
- Ygh...! Wkurzasz mnie! Zostajesz, ale na własną odpowiedzialność! Jak coś ci się stanie, to nie będzie moja wina! 
- Oczywiście. - Uśmiechnął się. Boże... co za facet...
- Dobra... możesz mi przynieść jakaś kartkę? Najlepiej kilka... - Ricco wstał i po chwili przede mną pojawił się plik dużych białych kartek. - Usiądź obok i najlepiej się nie ruszaj. Musisz być jak najbliżej mnie, wtedy nie powinna stać ci się krzywda. - Powiedziałam jeszcze i zabrałam się do pracy. Szkicownik Nuan'a trzymałam w rękach. Do ręki wzięłam ołówek, by móc wszystko szybko naszkicować. Musiałam wyobrazić sobie jego cierpienie... nie wiem czemu, ale przed oczami pokazał mi się Ricco całujący się z inną. Zabolało mnie to... na pewno nie czułam się tak jak Nuan, ale to wystarczyło by złapać pierwszy trop. Miejsca w których był zlewały się na początku... w końcu znalazłam jedno, które czułam najmocniej. Skupiłam się na swojej mocy, bo wiedzieć gdzie dokładnie się znajduje. Ołówek szorował po kartce. Szkicownik zniknął z moich rąk, prawdopodobnie porwany przez tornado, które nas teraz otaczało. Musiałam uwzględnić każdy szczegół. W końcu moja ręka się zatrzymała.Otworzyłam oczy i spojrzałam na zatrzymane w powietrzu przedmiotu. Dobra... teraz trzeba tylko postawić wszystko na miejsce, tak by nic się nie uszkodziło. Kiedy skończyłam odwróciłam głowę do Ricco. Siedział cały i zdrowy. Uśmiechnęłam się lekko, a potem... zrobiło się czarno, a moja głowa opadła na miękkie poduszki. 

<Ricco?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz