czwartek, 13 marca 2014

Od Law'a c.d Xsawier'a

Zachowanie Xsawier'a mnie martwiło, oboje mieliśmy tak, że jak czymś się zajmowaliśmy to zamykaliśmy się w przestrzeni własnych myśli. Założyłem kurtkę, bo mieliśmy już wychodzić i wziąłem kluczyki od samochodu. Demon znów się zamyślił.
Westchnąłem i mocno złapałem go za ramię, potem przycisnąłem do ściany i zrobiłem zły wzrok. Dopiero wtedy chłopak jakby się obudził, chciał coś powiedzieć ale nie dałem mu.
- Nie zastanawiajmy się dzisiaj już nad niczym.- mruknąłem patrząc mu w oczy.- Żadnych agentek, żadnej wsi, żadnego umierania. Tylko ja i ty.
- Ale ci się zrymowało.- uśmiechnął się i położył swoje dłonie na moim tyłku.- Zgadzam się.- pocałował mnie w usta.
- No, to idziemy.- odkleiłem się od niego (z trudem) i pociągnąłem za sobą.
Wyszliśmy z mieszkania i poszliśmy na dół do samochodu. Cieszyłem się, że ja prowadzę mój piękny samochodzik. Wsiedliśmy do niego i zapieliśmy pasy.
- Wiesz, co?- zacząłem.- Może zmienię samochód? Ten mi się już nudzi..
- Tak?- zaśmiał się.- A jaki sobie wymarzyłeś?
- Bo ja wiem.- wzruszyłem ramionami i odpaliłem silnik.- Może jakieś Porsche, albo Mustanga?
- No, no, na razie zajmijmy się imprezą, co?
Zaśmiałem się krótko i ruszyłem. Nie jechałem zbyt szybko, bo akurat dzisiaj musiał być spory ruch na ulicach, ale dzięki temu pogadaliśmy sobie z Xsawier'em na różne, bezsensowne tematy. Uwielbiałem spędzać z nim czas, czułem się przy nim przyjemnie i bezpiecznie. A do tego byliśmy zaręczeni i szczęśliwi ze sobą. To niewiarygodne, że tak się to wszystko potoczyło, bo gdybym nie pojechał wtedy na miejsce wypadku tego pociągu to wcale byśmy się nie spotkali.
Gdy przejeżdżałem przez skrzyżowanie (na zielonym świetle) to mignęło mi coś przed oczami i usłyszałem głos demona bym się zatrzymał, jednak to działo się zbyt szybko i nie miałem jak zareagować.
Jakiś spory, czerwony samochód w nas uderzył.

[Xsaw?]

czwartek, 6 marca 2014

Od Nuan'a

Czułem nieprzyjemne ciepło. Zupełnie jakby ktoś rzucił moje zmaltretowane, słabe ciało na gorący piach w samo południe. Słońce grzało niemiłosiernie, a ja nie miałem nawet jak się obrócić, odczołgać. Zwyczajnie byłem na to za słaby. Nie dość mi jeszcze było bólu? Miałem się tu jeszcze usmażyć?
Bardzo powoli otworzyłem oczy. Widok przysłaniały mi jakieś czarno-żółte plamy, które migały mi przed oczyma, ale mimo to widok zdawał mi się dziwnie znajomy. Gdybym się skupił choć na chwilkę i potrafił zatrzymać wzrok na jednaj rzeczy to wiedziałbym gdzie jestem. To powinno być dla mnie ważne, powinienem wiedzieć. Tylko, że mój umysł był otępiały i słaby równie jak ciało.
Spróbowałem się poruszyć. Z wysiłkiem uniosłem dłoń. Miałem wrażenie, że moje ciało jest m całkiem obce i nie wykonuje moich poleceń tak jak powinno. 
Usłyszałem cichy szloch i poczułem ciężar na klatce piersiowej. Co jest grane? To też powinno być dla mnie ważne.
- Nuan? - usłyszałem gdy spróbowałem zrzucić z siebie to co na mnie leżało.
Wtedy przypomniałem sobie wszystko. Poczułem się jakbym dostał obuchem w łeb. Obrazy, dźwięki, uczucia i ból, wszystko do mnie wróciło. Jęknąłem i odsunąłem się pospiesznie od Eriki. Spadłem z łóżka.
- Co?... Jak ja się tu...? - nie mogłem się wysłowić. 
Mój głos był słaby. Tylko dlaczego ja tu jestem? Co się stało? I dlaczego ona tu jest, dlaczego znowu płacze? 
- Nuan, proszę, wysłuchaj mnie - powiedziała. 
Nie zbliżyła się do mnie. To dobrze. To od niej promieniało to nieprzyjemne ciepło, które raniło mnie od środka. 

 <Eri tłumacz się, bo ja nie mam do tego głowy xD>

Od Ricco cd. Emily

Obecność Emily dodawała mi wiele otuchy. Ująłem mocno jej dłoń i podniosłem oczy by spojrzeć na jej piękną buzię.
- Dziękuję, że tu jesteś - powiedziałem. - I... przepraszam...
Chciała zapytać chyba za co przepraszam, ale nie zdołała, bo zamknąłem jej usta swoimi. Miałem na to ochotę już od jakiegoś czasu. Właściwie od tamtego ranka kiedy wyrzuciła mnie ze swojego mieszkania tęskniłem za nią.
- Emi... Jesteś dla mnie ważna - powiedziałem. - Nie wiem, czy to już miłość, ale... Pozwól mi choć zawalczyć o ciebie.

<Emily?>

Od Emily cd Ricco

Usiadłam obok niego i opierając się na nogach spojrzałam na niego.
- Nie obwiniaj go... Wszyscy w trudnych chwilach potrafimy popełniać błędy. Człowiek który myśli, że stracił wszystko... Może zrobić parę głupot, które mogą skończyć się tragicznie. - Ricco potrząsnął głową.
- Ale nie śmierć. Śmierć nigdy nie jest rozwiązaniem.
- Cieszę się, że tak myślisz. - powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Teraz najwazniejsze jest to, żeby Nuan wyzdrowiał. - złapałam go za rękę, aby choć trochę go pocieszyć.
<Ricco?>

środa, 5 marca 2014

Od Eriki cd Nuan'a

Jak Nuan zaczął pieścić moją łechtaczkę, to myślałam, że umrę z przyjemności. Ale... ale to było nic w stosunku do tego co poczułam później. Coś miękkiego i długiego wkradło się do mojego środka. Dopiero potem zdałam sobie sprawę, że to język Nuan'a... tyle, że jakoś zdeformowany. Wiłam się i krzyczałam głośno. Czułam jakby wylizywał mnie od środka. Nigdy czegoś takiego nie czułam, ale chciałam więcej. Znacznie więcej. Przyciągnęłam go do siebie za włosy i błagałam, żeby dał mi więcej przyjemności... jakby to było możliwe... Ale on to potrafił. Z każdą chwilą czułam się coraz lepiej i pożądałam go coraz bardziej. W końcu doszłam wręcz piszcząc z rozkoszy. Nuan wylizał moje płynące soki i szybko przywarł do moich ust. Jego wciąż długi język wkradał się w każdy mój zakątek rownoczesnie pozwalając mi posmakować samej siebie. Mężczyzna oderwał się ode mnie a ja jęknęłam niezadowolona.
- I jak? - zapytał. Spojrzałam mu w oczy.
- Chcę ciebie. Teraz. W tej chwili, w tej sekundzie. Teraz! - pocałowałam go po raz kolejny zaczynając taniec naszych języków. Wolałam w ten pocałunek całą swoją namiętność i pożądanie... Oraz miłość, która może zostać nie odwzajemnioną na zawsze. Ale mimo to, czułam się szczęśliwa.
<Nuan?>

niedziela, 2 marca 2014

Od Ricco cd. Emily

Spoglądałem jak przedmioty wokół nas zaczynają się unosić, a dłoń Emily szybkimi ruchami nanosi szkic na kartkę. Cały czas spoglądałem na nią uważnie. Martwiłem się o nią. Może i wiedziała jak używać własnej mocy, ale mimo to miałem wrażenie, że to niebezpieczne, a nie chciałem żeby coś jej się stało.
W końcu tornado ucichło. Emily odstawiła przedmioty na miejsce, spojrzała na mnie z uśmiechem i zemdlała. Chwyciłem ją i delikatnie ułożyłem na poduszce. Wyglądało na to, że wszystko z nią dobrze, że tylko zemdlała. 
- Eri! - krzyknąłem. 
Erika zjawiał się szybko.
- Wiesz gdzie to jest? - zapytałem pokazując jej rysunek budynku.
- Tak... to chyba niedaleko magazynów. Niedaleko stąd - wyszeptała i wyjęła mapę miasta wskazując miejsce.
- Zostań z Emily - powiedziałem. - Niedługo wracam.
- Ale... - chciała jechać.
- Proszę. Zostań tutaj. Wrócę niedługo i to z Nuan'em - powiedziałem pewnie i wyszedłem. 
Wskoczyłem do samochodu Eriki i pomknąłem na miejsce. Znalazłem budynek dość szybko. Wejście do środka okazało się dość łatwe, bo rudera nie była zamknięta. 
- Nuan?! - zawołałem.
Usłyszałem szczekanie. Pobiegłem za nim. 
- Ugryź! - ucieszyłem się na widok psa.
Jednak to co zobaczyłem dalej... Stanąłem jak sparaliżowany. Chłopak wyglądał okropnie. Nie to mało powiedziane. Leżał chorobliwie blady, w kałuży krwi. Jego dłonie były jednymi wielkimi ranami. Policzki miał zapadnięte. Podbiegłem do niego. Puls miał tak słaby, że ledwie go wyczuwałem. 
- Coś ty zrobił ze sobą, durniu - warknąłem i podniosłem go. 
Wsadziłem go na tylną kanapę w samochodzie. Pies wskoczył obok niego i popiskując położył mu łeb na piersi.
Do domu Eriki dotarłem migiem. Kiedy wniosłem chłopaka. Emily siedziała na kanapie, przytomna, a Eri podbiegła do nas pospiesznie.
- Nuan! - wrzasnęła widząc go i rozpłakała się.
- Żyje - powiedziałem tylko i położyłem go na łóżku. 
Jak mogłem najlepiej opatrzyłem jego rany, choć krew wciąż płynęła z ran. Eri klęczała przy łóżku płacząc i głaszcząc go po policzku. A ja.. ja byłem bezsilny.
Przeszedłem do salonu i opadłem na kanapę. Ukryłem twarz w dłoniach. Poczułem jak ktoś kładzie mi dłoń na ramieniu, chwyciłem ją i przytuliłem do policzka. Emi uśmiechnęła się delikatnie.
- Co temu gówniarzowi do łba strzeliło - warknąłem pod nosem. - Ma wszystko, kobietę, która go kocha, dziecko w drodze...
- Sądził, że to stracił - powiedziała Emily.
- To mógł o to walczyć! A nie próbować się zaszlachtować - byłem wściekły na niego. 
Nuan był mi przyjacielem, a teraz... Cholera! Miałem nadzieję, że przeżyje i będę miał okazję skopać mu dupę za to, co prze z niego wszyscy teraz przechodzimy! Jak on tak mógł?! Szczyt egoizmu, próbować skończyć swoje życie i nie spojrzeć, że wokół są ludzie, którym na nim zależy.

<Erkia? Emily?>


Od Xsawier'a cd Law'a

- Ja zmęczony? Jestem demonem Law... nigdy nie jestem zmęczony. - Powiedziałem odwracając głowę w jego stronę. - Pójdziemy na imprezę. - Uśmiechnąłem się. Dokończyliśmy się myć, a potem wytarliśmy siebie nawzajem. Cały czas martwiłem się o Milan... nie wiedziałem kiedy przyjdzie i coś czułem, że Law mimo wszystko nie będzie chciał wyjechać.
- Xsaw? Słuchasz mnie?
- Co? A tak... ty prowadzisz. - Powiedziałem przerywając zmartwienia. Co ma być to będzie... oby tylko to wszystko dobrze się skończyło.

<Law?>

Od Emily cd Ricco

Wzięłam do ręki szkicownik. Lokalizowanie ludzi było trudne, a cieni pewnie jeszcze trudniejsze.
- Żeby go znaleźć muszę wiedzieć dlaczego cierpi. Eri... Mogłabyś opowiedzieć mi co się dokładnie stało? - spytałam siadając na kanapie. - Żeby poszło jak najszybciej muszę mieć dużo danych, by wiedzieć czego mam szukać. - Dałam dziewczynie trochę czasu na zebranie myśli. Na pewno trudno jej było o tym mówić.
- Alex... Zabrał mnie na spacer. - zaczęła Erika. - Nuan musiał widzieć jak się całujemy. Ja... Ja nie chciałam tego. Czułam, że coś jest nie tak, a kiedy zobaczyłam Nuan'a od razu za nim pobiegłam. Znalazłam go zakrwawionego przy ognisku. Miał poparzone ręce do krwi. Próbowałam coś zrobić, ale on nie chciał mnie słuchać. Kiedy mnie wyminął i pobiegł w inną stronę, chciałam pójść za nim, ale Alex złapał mnie i zaciągnął do siebie... Do swojego domu. Resztę już znacie. - Byłam pod wrażeniem, że powiedziała to wszystko bez zająknienia. Widać było, że wszystko mocno przeżywa. Może to głupie... ale trochę jej zazdrościłam. Miała o kogo się martwić. Znalazła dla siebie tą jedyną osobę, bez której nie może żyć. Nawet jeśli teraz cierpi... to i tak jest wielką szczęściarą. Poczułam, że Ricco siada obok mnie, jakby bał się, że coś mi się stanie. Cóż... mi na pewno nie, ale im to już pewnie tak. 
- Dziękuje, Eri. - Uśmiechnęłam się krzepiąco do dziewczyny. 
- To co? Zaczynamy? - zapytał Ricco, a ja spojrzałam na niego pytająco. 
- Nie zaczynamy... tylko zaczynam, a wy wychodzicie, bo nie chcę, żeby stała się wam krzywda. - Erika od razu poszła do sypialni, zostawiając nas samych. Dobrze wiedziała, że nie żartuje. Raz widziała jak kogoś namierzałam i przez czysty przypadek dostała w głowę wazonem. No cóż... O ile wizję miałam nieoczekiwanie, to lokalizację musiałam wywołać. Wiązało się to z otworzeniem całej mojej mocy, co mogło wywołać małe tornado... I to dosłownie.
- Ricco, wyjdź. 
- Nie.
- Wyjdź.
- Zostanę. - Spojrzałam na niego wściekle. 
- Nawet nie masz pojęcia co tu się będzie działo! Nie będzie tak jak z wizją... 
- Mimo to, zostanę. 
- Ygh...! Wkurzasz mnie! Zostajesz, ale na własną odpowiedzialność! Jak coś ci się stanie, to nie będzie moja wina! 
- Oczywiście. - Uśmiechnął się. Boże... co za facet...
- Dobra... możesz mi przynieść jakaś kartkę? Najlepiej kilka... - Ricco wstał i po chwili przede mną pojawił się plik dużych białych kartek. - Usiądź obok i najlepiej się nie ruszaj. Musisz być jak najbliżej mnie, wtedy nie powinna stać ci się krzywda. - Powiedziałam jeszcze i zabrałam się do pracy. Szkicownik Nuan'a trzymałam w rękach. Do ręki wzięłam ołówek, by móc wszystko szybko naszkicować. Musiałam wyobrazić sobie jego cierpienie... nie wiem czemu, ale przed oczami pokazał mi się Ricco całujący się z inną. Zabolało mnie to... na pewno nie czułam się tak jak Nuan, ale to wystarczyło by złapać pierwszy trop. Miejsca w których był zlewały się na początku... w końcu znalazłam jedno, które czułam najmocniej. Skupiłam się na swojej mocy, bo wiedzieć gdzie dokładnie się znajduje. Ołówek szorował po kartce. Szkicownik zniknął z moich rąk, prawdopodobnie porwany przez tornado, które nas teraz otaczało. Musiałam uwzględnić każdy szczegół. W końcu moja ręka się zatrzymała.Otworzyłam oczy i spojrzałam na zatrzymane w powietrzu przedmiotu. Dobra... teraz trzeba tylko postawić wszystko na miejsce, tak by nic się nie uszkodziło. Kiedy skończyłam odwróciłam głowę do Ricco. Siedział cały i zdrowy. Uśmiechnęłam się lekko, a potem... zrobiło się czarno, a moja głowa opadła na miękkie poduszki. 

<Ricco?>

sobota, 1 marca 2014

Od Ricco cd. Eriki

Podszedłem do Eriki i przytuliłem ją.
- Nic się nie martw Eri - powiedziałem.
Sytuacja łatwa nie była. Kiedy Nuan miał jakiś kłopot to zwyczajnie siadał z butelką w ręku, pił ile dał radę, zabawiał się z jakaś dziunią i mu przechodziło. Tylko, że tym razem... no cóż sytuacja była z goła odmienna. Samo to, że Nuan nie skręcił od razy temu fagasowi karku, znaczyło, że coś się w jego zachowaniu zmieniło i to poważnie. Niby znałem chłopaka, ale jednak nigdy mu na niczym nie zależało, a teraz owszem i to była ta zmienna, która wszystko komplikowała. 
- Masz coś co do niego należy? - zapytała Emi kiedy posadziłem płaczącą Erikę na kanapie.
- Tak.. - powiedziałem. - Eri gdzie ta teczka Nuan'a?
- W szufladzie - powiedziała.
Wyciągnąłem szkicownik chłopaka i podałem Emily. Podejrzewałem, że chce użyć tej mocy, która pozwalałam jej widzieć różne rzeczy.Nie był to moim zdaniem najlepszy pomysł, ale był chyba jedynym możliwym.
Stanąłem obok dziewczyny i położyłem jej dłoń na ramieniu.Chciałem być blisko na wypadek, gdyby stało się z nią coś podobnego jak wtedy w jej mieszkaniu. Chciałem być obok, jeżeli będzie potrzebowała pomocy, wsparcia.

<Emily?>

Od Eri cd Ricco

Czułam się strasznie... Zostałam zdradzona, prawdopodobnie zgwałcona i to przez swojego najlepszego przyjaciela! Mimo to, bardziej niż do Alexa, miałam żal do siebie. Powinnam była słuchać Nuan'a i już nigdy więcej mu nie zaufać, ale ja... Po prostu chciałam dać mu szansę. Znaliśmy się od zawsze i nie potrafiłam od tak tego wszystkiego za sobą zostawić. Zarzuciłam z siebie brudne ciuchy i od razu weszłam pod prysznic. Chciałam zmyć z siebie każdą pozostałą cząstkę Alex'a. Moje łzy mieszały się z ciepłą wodą. Bałam się. Bałam się o Nuan'a. A jeżeli zniknie na zawsze? Rozpłynie się tak szybko jak się pojawił... Nie wyobrażałam sobie tego. Już teraz życie bez niego wydawało się niemożliwe. Poczułam śliską skórę, która powoli sunęła w górę mojej nogi. Papi wrócił. Zawsze wiedział kiedy akurat go potrzebuję. Jego obecność trochę mnie rozluźniła. Kiedy  byłam czysta, wyszłam spod prysznica i szybko zarzuciłam na siebie jakiekolwiek ubrania. Weszłam do salonu.
- Może Ugryź znajdzie jakiś trop... - usłyszałam Ricco. To był dóbry pomysł, ale niestety niewykonalny.
- Ugryzia nie ma. Prawdopodobnie już poszedł szukać swojego pana... - z mojego gardła wydobył się cichy szloch.
<Ricco?>