środa, 20 sierpnia 2014

Od Ricco cd. Emily

To było ponad moje siły. Czułem się okropnie. Najgorszym co mogło mnie spotkać było to uczucie deja vu. 
To nic takiego. Wszystko w porządku - te same słowa słyszałem kiedyś od Keiko. Wtedy wierzyłem. Nie miałem podstaw, żeby nie wierzyć, tak mi się zdawało.  Przecież widziałem, że coś jest nie tak. Widziałem jak ocierała łzy, że jest przygnębiona, nieobecna. Często była zamyślona, zapominała o różnych rzeczach. Pytałem, ale zawsze mnie zbywała. Zawsze. Poddałem się, przestałem pytać. Sądziłem, że skoro mówi, że jest dobrze, to jest. Pomyliłem się, tak bardzo się pomyliłem. Gdybym nie odpuścił ona mogłaby żyć. One obie mogłyby żyć. Teraz nie odpuszczę. Nigdy.
Sam nie wiem kiedy po moich policzkach popłynęły łzy. Natłok wspomnień, skojarzeń i obaw... pokonały mnie. Emily przytuliła mnie. Jej bliskość dawała mi nieco więcej siły. 
- Jest coś co powinnam ci powiedzieć Ricco. Tylko, że... nie do końca jestem pewna czy mogę - usłyszałem i miałem przeczucie, że niewiele się dowiem. - To nie jest tylko mój sekret i nie... nie powinnam o tym mówić nikomu. Wcześniej nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nigdy z nikim nie związałam się tak jak z tobą. 
Emi zamilkła na chwilę, a jej słowa dalej dźwięczały mi w uszach. 
- Proszę obiecaj mi... - zaczęła znowu - że jeżeli dowiesz się o mnie czegoś co może... nie do końca sprawiać dobre wrażenie, a nawet może cię odrzucić.. Proszę obiecaj, że nie zapomnisz o tych chwilach, które spędziliśmy razem...
- Emi... - wyszeptałem unosząc twarz i ujmując jej buzię w dłonie, zmuszając ją tym samym, by na mnie spojrzała. - Wiem jak to brzmi, tym bardziej, że nie znamy się długo, ale kocham cię. Kocham. Nie potrafiłbym cię odtrącić, zapomnieć... Cokolwiek byś zrobiła. 
Emily uśmiechnęła się blado, przez łzy.
- Nie powiesz mi co się dzieje... - wyszeptałem.
- Przepraszam, ale... nie mogę. Naprawdę chcę, ale nie mogę - jęknęła.
Przytuliłem ją mocno. Miała tyle siły, a teraz była tak krucha i delikatna. 
- Dobrze... Jeżeli jednak kiedykolwiek będziesz miała kłopoty. Cokolwiek złego by się działo i jakkolwiek miałoby to wyglądać. Przyjdź i mi powiedz. Błagam... Nawet jeśli masz mi nic nie mówić, to bądź, daj sobie pomóc, daj mi przy sobie być. Nie przeżyłbym gdyby coś ci się stało... Nie mogę po raz kolejny wszystkiego stracić. 
Stałem tak, tuląc ją i głaszcząc po włosach. Emily sprawiła, że znów zacząłem faktycznie żyć.  Zrobiłbym wszystko, żeby zatrzymać ją przy sobie, dać jej szczęście na jakie zasługiwała.

<Emi?>

wtorek, 12 sierpnia 2014

Od Emilly c.d Ricco

- Na razie o tym nie myślmy. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek. - Wyjedziemy razem... potem się zobaczy.
- Naprawdę?
- Tak. Też mam parę spraw do załatwienia. Pewnie nie będziemy mieli zbyt dużo czasu dla nas, ale zawsze to coś. - uśmiechnęłam się. - A teraz idź poczytać, bo muszę pracować. - Ricco posłusznie zrobił co mu kazałam. Jednak jak odchodziłam do magazynu, to przez cały czas czułam jego wzrok na sobie. Było to miłe... ale... Zaczęłam się zastanawiać nad tym co mówił Mikky. W końcu znalazłam kogoś kogo myślę, że kocham. Ale jeżeli Ricco postanowi zostać w Japonii. Co ja wtedy zrobię? Wrócę tutaj? Ale czy będę potrafiła żyć tak jak wcześniej. Cały czas będę odczuwała, że czegoś mi brakuje... I raczej nic nie będzie w stanie zastąpić pustki po nim. A jakbym została z nim? Tylko, czy jestem w stanie zostawić agencje? I całe moje dotychczasowe życie? Ricco prawie nic o mnie nie wie... a co będzie jak dowie się o agencji i mnie znienawidzi? Nie jestem tak dobra jak mu się wydaje. Zabijam ludzi. Co z tego, że złych ludzi, ale nadal ich zabijam.
Wyszłam z magazynu niosąc nową dostawę książek. Nawet nie zauważyłam kiedy po policzku zaczęły płynąć mi łzy. Nie. Nie... Ja nie płaczę. Szybko starłam łzy i zaczęłam układać książki na półkach.
- Co się stało? - usłyszałam za sobą i odwróciłam się szybko. Ricco patrzył na mnie z troską. Uśmiechnęłam się.
- Nic. A co by miało się dziać?
- Płakałaś. - powiedział i palcem starł mi z policzka ostatnią łzę. Złapałam go za rękę i pokręciłam głową.
- Nie. Po prostu wpadło mi coś do oka. To nic takiego. - uśmiechnęłam się, ale wiedziałam, że nie uda mi się go przekonać. 
- Powiedz mi, co się stało.
- Ja... - zaczęłam, ale usłyszałam dzwoneczek od drzwi. - Muszę iść... jestem w pracy. - wyminęłam go i podeszłam do biurka przed którym uzbierało się już paru ludzi. Wbrew pozorom miałam bardzo dużo klientów. Zwłaszcza gdy zdarzały się dni kiedy biblioteka była całkowicie zamknięta. Ricco usiadł z powrotem na swoim ulubionym fotelu i sięgnął po książkę. Widziałam jednak, że nie czytał, tylko przyglądał mi się cały czas. 
Po dwóch godzinach w bibliotece opustoszało. Zbliżał się czas zamykania, więc weszłam do magazynu, żeby się przebrać. 
- Powiesz mi? - usłyszałam za sobą i aż podskoczyłam. Ricco położył swoje ręce na moich biodrach i odwrócił mnie w swoją stronę. Fakt, że byłam w samym staniku najwyraźniej mu nie przeszkadzał.
- Przestraszyłeś mnie. - powiedziałam patrząc w jego zawzięte oczy. - Co mam ci powiedzieć?
- Dlaczego płakałaś. 
- To nic. Mówiłam już. - powiedziałam i spróbowałam wyswobodzić się z jego objęć. Jednak mężczyzna złapał mnie mocniej, tak, że nie mogłam się uwolnić.
- Ricco. Puść mnie.
- Martwię się o ciebie. - powiedział, a po chwili poczułam na swoim ramieniu mokrą ciecz. 
- Ricco... Czy ty... płaczesz? - zapytałam i wzięłam jego twarz w swoje dłonie. Zmagał się z czymś. Próbował to powstrzymać, ale łzy już leciały po jego policzkach i zatrzymywały się na delikatnym zaroście.
- Nie wiesz ile dla mnie znaczysz. Powiedz mi co się stało, proszę. 
- Kochanie. Uspokój się to wszystko ci powiem. Tylko... proszę uspokój się. - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Nie tylko ja czułam się źle z tym co się działo. Teraz miałam pewność, że Ricco mnie kocha... ale czy mogę mu o wszystkim powiedzieć? Ukochany przytulił mnie mocno i lekko pocałował w obojczyk. Zadrżałam kiedy jego zarost lekko podrażnił mi skórę. 
- Jest coś co powinnam ci powiedzieć Ricco. Tylko, że... nie do końca jestem pewna czy mogę. To nie jest tylko mój sekret i nie... nie powinnam o tym mówić nikomu. Wcześniej nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Nigdy z nikim nie związałam się tak jak z tobą. - zatrzymałam się na chwilę by wziąść głęboki oddech i ułożyć myśli. - Proszę obiecaj mi... że jeżeli dowiesz się o mnie czegoś co może... nie do końca sprawiać dobre wrażenie, a nawet może cię odrzucić.. Proszę obiecaj, że nie zapomnisz o tych chwilach, które spędziliśmy razem...

<Ricco? Wiem... smęce i przynudzam, ale tak mnie jakoś wzięło xD>

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Od Law'a c.d Xsawier'a

- Co?! Jakie "już się robi"?!- warknąłem. Oni mi chcą wymazać pamięć o Xsawierze?- Nie zgadzam się na nic!
Xsawier podszedł do łóżka do którego byłem przykuty i ujął moją dłoń w ręce. Jego wzrok był smutny i żałosny. Wiedziałem że zaraz coś się złego stanie.
- Powiedz o co tu chodzi...- spojrzałem mu w oczy i zatrząsł mną ogromny strach.  Nie chciałem być znów sam, chciałem mieć przy sobie Xsawiera. Byliśmy przecież zaręczeni...
- Muszę wyjechać...- szepnął opierając swoim policzkiem o moją dłoń.
- Gdzie..? Nie zostawiaj mnie...- z moich oczu wypłynęły pierwsze łzy. Ja wiem że to zaraz będzie koniec.
- Do piekła.- zaczął całować moją dłoń.- Będziesz musiał o mnie zapomnieć.- szepnął.
- Ale ja nie chcę...- płakałem coraz bardziej. Nigdy mi się to nie przydarzyło, płaczę pierwszy raz odkąd skończyłem 7 lat.- Kocham cię...
- Ja ciebie też kocham ale nie płacz.- uśmiechnął się lekko jednak jego oczy nie zmieniły wyrazu, nadal były pełne rozpaczy. Nachylił się nade mną i pocałował namiętnie. Potem poczułem jak zaczyna mi ściągać obrączke z palca.
- Zostaw. To chcę mieć.- wyrwałem rękę i znów wsunąłem obrączkę na palec.
- Już mi się przez was niedobrze robi.- mruknął ojciec Xsawiera i też podszedł do mnie. Potem położył mi dłoń na głowie.- Jakieś ostatnie słowa?
Spojrzałem na niego morderczym wzrokiem.
- Wypierdalaj.- warknąłem i jego reka natychmiast zaczęła zamarzać.
- Głupi szczyl.- mruknął i odruchowo zabrał rękę. Potem strzepnął gruby lód jakby był tylko lekkiem puszkiem.
- Law przestań.- Xsawier na mnie spojrzał.
- Nie! Nie przestanę!- krzyknąłem i znów użyłem swojej mocy by ojciec demona się cofnął. Sprawiało mi to trudność w tym stanie i faktu nie poprawiło to że miałem połamane nogi.
Ojciec Xsawiera wściekł się i chciał mnie uderzyć, ale Xsawier osłonił mnie swoim ciałem i złączył nasze usta w pocałunku. Poczułem jak ktoś mi znów kładzie rękę na głowie.
- Nie...! Xsawier...!- krzyknąłem w jego usta i potem była kompletna ciemność.

----------------KILKA GODZIN PÓŹNIEJ---------------

Poczułem jak ktoś mnie odkrywa i siada obok mnie. Tak w ogóle to było kilka tych ktosiów. Otworzyłem oczy i ujrzałem Kid'a, Killer'a, Doflamingo i Robin. Moi przyjaciele z gangu... Siedzieli naokoło mnie, a Kid raczej leżał i rysowali po moich ogipsowanych nogach.
- Oooo obudziła się królewna.- Kid uśmiechnął się do mnie szeroko.- Gdzie jest Xsawier? Sądziłem że nie będzie cię zostawiał nawet na kilka minut.- zaśmiał się i podpisał pod rysunkiem naszego znaku.
- Kto to jest Xsawier?- zapytałem zachrypniętym głosem, a wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. Ale ja naprawdę nie wiedziałem o kim mówią...

[Xsawier?]

Od Xsawier'a cd Law'a

- Będę przy tobie cały czas. - powiedziałem uśmiechając się. Nie mogłem mu powiedzieć co się ze mną dzieję, bo na pewno chciałby coś z tym zrobić. Jeszcze jakby zaczął obrażać mojego ojca, co jest bardzo możliwe swoją droga, to mogłoby to skończyć się źle nie tylko dla mnie, ale i dla niego. Tatulek jest bardzo wrażliwy jeśli chodzi o niego samego. Pewnie teraz obmyśla jakiś idiotyczny plan jak nas rozdzielić...
- Chcesz może coś do picia? 
- Woda może być. - odpowiedział Law, a ja puściłem go z trudem i poszedłem w stronę drzwi. Sklep dla osób poszkodowanych mieścił się praktycznie na drugim końcu szpitala. Zanim tam doszedłem minęło dobre 10 minut. W tym czasie mogłem już zostać wciągnięty do piekła tysiące razy, ale najwyraźniej mój ojciec zaprzestał jak na razie tak żałosnych prób. Co w gruncie rzeczy oznaczało, że wymyślił ciekawszy sposób, jak sprowadzić mnie z powrotem. Law'owi kupiłem wodę gazowaną, a sobie pepsi... chociaż wolałbym coś z procentami, ale niestety nic takiego udostępnić mi nie mogli.
Spokojnie wróciłem do pokoju.
- Wiesz mogliby mieć w tym sklepie jakiś alkohol, ma ogromną... - zacząłem, ale jak tylko spojrzałem na pokój zaniemówiłem.
- O już jesteś! Zobacz kto mnie odwiedził... Podaje się za twojego ojca, to prawda? - zapytał słodko mój ukochany. Od razu zmarszczyłem wściekle brwi, a puszka pepsi momentalnie została zgnieciona. Nawet nie zauważyłem, że napój rozlał się wszędzie, szczerze... miałem to w dupie. W tej chwili obchodził mnie tylko mój tatulek, który postanowił pogawędzić sobie z Law'em.
- Matko synu! Nie musisz się od razu tak denerwować! - podbiegł do mnie udając, że się martwi. - Jeszcze zrobisz sobie krzywdę... - Odsunąłem się od niego i spojrzałem na Law'a, który przyglądał się wszystkiemu trochę zdziwiony.
- Wynoś się...
- Słucham, co powiedziałeś? Mów głośniej, jestem już stary!
- Wynoś się! Wypierdalaj stąd w podskokach, bo jak nie..
- To co mi zrobisz? Uderzysz mnie? Przecież wiesz, że nic tym nie zdziałasz... Jesteś tylko malutkim pionkiem w całej grze. I właśnie teraz jesteś mi potrzebny, więc wracaj natychmiast do piekła, bo inaczej nie tylko ty na tym ucierpisz! - wskazał wściekle na Law'a. W moich oczach pojawił się strach. Nic nie mogłem na to poradzić... po prostu nie mogłem pozwolić by ktoś go skrzywdził.
- Dobrze... ale mam tylko jeden warunek.
- Nie jest to mile widziane... Ale słucham. - powiedział patrząc na mnie zaintrygowany.
- Wymarz mu pamięć. Karz mu zapomnieć o mnie i wszystkim co ma ze mną wspólnego... Nie chcę by cierpiał. - zerknąłem na Law'a. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę o czym mówię. Nie zdążył jednak zaprotestować, bo ojciec od razu się odezwał.
- Już się robi.

<Law?>